Wielkimi krokami nadchodzi jesień - czas, kiedy natura zaczyna hojnie obdarowywać nas przepiękną paletą barw, a rośliny i zwierzęta gromadzą zapasy na zimę. Wszystko jakby cichnie po lecie - rozświergotane ptaki odlatują tam, gdzie drzewa zielone i niebo błękitne. A my zostajemy tutaj, witając każdego dnia słońce o coraz późniejszej porze i żegnając je, gdy do snu jeszcze daleko. Krótsze dni to mniejsza dawka słońca, a o przygnębienie coraz łatwiej. Jednak jeśli w porę opracujemy odpowiedni plan działania, to jesienna chandra nas nie dopadnie.
Wiele osób tak ma (i ja również), że dzieli rok na dwa etapy: pierwsza część to okres aktywności i zdrowego żywienia przygotowujący do lata i jesienno-zimowy okres wspominania z żalem (z pączkiem w ręku), jakim się było fit kilka miesięcy wcześniej. Wraz z opadnięciem pierwszych liści z drzew coraz trudniej zmobilizować się, by zrobić coś dla siebie. Bo po co, skoro i tak jest szaro i ponuro? Deszczowe, chłodne i krótkie dni nie zachęcają do wyjścia z domu. Z braku motywacji i przypływu błogiego lenistwa zaczyna się prowadzić osiadły tryb życia, który trwa nawet kilka miesięcy. Zielone wypełnione witaminami koktajle i zdrowe owocowo-warzywne przekąski odchodzą w zapomnienie, a wieczorny jadłospis coraz częściej wypełniony jest po brzegi tłustym jedzeniem. Któż nie lubi siedzieć pod ciepłym kocykiem, z laptopem na kolanach, i podchrupując chipsy oglądać swój ulubiony serial? Jeżeli w ten sposób spędzi się jeden wieczór, to tragedii nie ma, ale robienie z tego wieczornego rytuału na pewno przyniesie w przyszłości opłakane skutki. Wraz z przyjściem pierwszych ciepłych i słonecznych dni wiosny pod cienkimi ubraniami będzie widać zawiązany przez zimę tłuszczyk na brzuchu, a to z pewnością nie będzie komfortowe. A nawet jeśli się w miarę wcześnie człowiek opamięta (no powiedzmy, że na początku roku kalendarzowego), to i tak będzie go czekać ciężka praca w budowaniu formy... Przecież podnieść się z kanapy jest ciężko, jeśli się na niej zalegało całą zimę! Nie dajmy się zdominować myślom, że zimę należy przespać jak niedźwiedź, tylko bądźmy aktywni jak zająć szarak, który hasa po lasach!
To może już najwyższa pora, by obmyślić plan na całą jesień i zimę, by na pierwszy dzień wiosny z radością zrzucić sweter i cieszyć się smuklejszą sylwetką? Przecież dbanie o siebie jest zdecydowanie fajniejsze, niż bezczynne siedzenie!
W wakacje łatwo pofolgować sobie - a tu piwo, a tu pizza, a tu lody... i kolejne kilogramy łapie się jak pokemony. A przecież szczupłej sylwetki nie zapewnią żadne ćwiczenia, jeśli się będzie ignorować wartość kaloryczną spożywanych posiłków. Bo co z tego, że spalimy 1000 kcal, jeśli potem dostarczymy niepotrzebnych 1500 kcal? Bilans energetyczny będzie dodatni: w sumie dostarczymy 500 dodatkowych kilokalorii, które przełożą się na dodatkowe kilogramy... i z ćwiczeń nici.
Nie dajmy się oczywiście zwariować. Nie trzeba stosować restrykcyjnej diety i obsesyjnie myśleć o każdym kęsie pod względem energetycznym. Ale nie można traktować organizmu jak śmietnika, do którego wrzuca się wszystko. Przecież odpady segregujemy - osobno wyrzucamy plastik, osobno szkło, a jeszcze gdzie indziej papier. Dlaczego nie zacząć segregować jedzenia, a nasz żołądek w końcu traktować jako najważniejsze miejsce, do którego trafiają ściśle wyselekcjonowane artykuły? No więc wykluczmy z naszej diety fast foody, słodycze i słodkie napoje. Po co nam wielka knysza oblana sztucznym, tłustym sosem? Słodkie napoje to głównie kombinacja wody i cukru, a rozpuszczalność sacharozy w wodzie jest duża: w temperaturze pokojowej w szklance wody można utworzyć roztwór nasycony po wsypaniu około 500 g cukru!!! A jeśli chodzi o słodycze, to prawda jest taka, że jak się dostarcza w pożywieniu wszystkich niezbędnych składników odżywczych, to organizm ma mnóstwo energii do normalnego funkcjonowania i nie potrzebuje dodatkowego bodźca by działać.
A więc pierwsza zasada działania na jesień: jedzmy mądrze; nie traktujmy własnego organizmu jak śmietnika. Wyeliminujmy (lub bardzo mocno ograniczmy) wszystko to, co niezdrowe i tuczące. Posiłki urozmaićmy!
Ale jak już wybierzemy, które produkty trafią na naszą listę codziennych zakupów i obmyślimy, jak komponować smaczne, zdrowe i ładnie wyglądające (tak, tak, walory wzrokowe też są ważne!) posiłki, to nie zapomnijmy, by jeść je regularnie! Niech organizm cały czas pracuje. Złota zasada: mało a często. Nakręcajmy metabolizm! Jak będziemy jedli raz na kilka godzin, to organizm zacznie robić zapasy na nadchodzące ciężkie chwile głodu i nasza przemiana materii będzie wolniejsza! Nie działajmy na własną niekorzyść!
Tak więc zasada druga: jedzmy regularnie!
No i najważniejsze: ćwiczmy! Tak często, jak tylko się da! Światowa organizacja zdrowia zmieniła rok temu piramidę żywności, stawiając na samym dole (jako najważniejszą) aktywność fizyczną! Wyjdźmy z domu na spacer, biegajmy. Pójdźmy na siłownię, czy basen - nawet w brzydki dzień, gdy za oknem szaruga! Naładujemy się endorfinami na zajęciach fitness i dobrego humoru, który sobie zafundujemy nie zniszczy nam już żadna pogoda!
Tak więc trzecia zasada: uprawiajmy aktywność fizyczną, w każdej postaci, tak często jak to tylko możliwe!
Tak niewiele trzeba, by zapewnić sobie zdrową i aktywną jesień (a także zimę). Ja siebie przekonałam. A Was? Zacznijmy od dzisiaj więc!
W kolejnych postach na pewno pojawią się smaczne przepisy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz